Giorgio Armani Si Intense – recenzja perfum

perfumy Armani Si Intense
Duży butik Sephory w galerii handlowej jest bezpośrednio na trasie moich codziennych dojazdów, więc zatrzymałam się tu w zeszłym tygodniu, aby przetestować kilka nowych zapachów. Biegając chaotycznie od półki do półki, mój wzrok spoczął na jakże znanym, eleganckim flakonie mieszczącym Giorgio Armani Si Intense, flanker oryginalnego Si z 2013 roku.

Ale zaraz, przecież zapach o takiej samej nazwie tylko, że w czarnym flakonie, stał już kiedyś na półce perfumerii Sephora, kilka lat wcześniej. Pamiętam,że promocyjny slogan dla tych perfum głosił wtedy: „Nowa wersja Si jest przeznaczona dla silnej i pełnej pasji kobiety, która jest odważna i nie boi się podejmować ryzyka. Taka kobieta jest postrzegana jako bardzo charyzmatyczna, pewna siebie, niezależna i wyrafinowana”. Czy teraz mamy kolejną powtórkę tematu z ponownym powieleniem nazwy – perfumy Armani Si Intense 2021, tyle że całość jest w nowym/innym wydaniu? To trochę mylące!

Czarna wersja Si z 2014 roku została opracowana przez perfumiarzy Christine Nagel i Julie Masse, a jego kompozycja zawierała nuty czarnej porzeczki, mandarynkę, bergamotkę i frezję jako wprowadzenie; różę majową, neroli, davana i osmantus w sercu; paczulę, wanilię, ambroksan i drewno w solidnej podstawie. Edycja Giorgio Armani Si Intense z 2021 roku jest podobno dziełem jednej z perfumiarek pracujących przy oryginale, Julie Masse, więc istnieje szansa, że przemyciła do niej jakąś cząstkę wyjątkowego pierwowzoru.

Pamiętam, kiedy spryskałam starym Si Intense nadgarstki, prawie zemdlałam z przyjemności i przez chwilę rozważałem zakup butelki. Jednak nie zrobiłem tego; zdrowy rozsądek kazał mi poprosić o próbną fioleczkę. Początkowa nuta cassis przypominała mi Euphorię Calvina Kleina (którą nadal kocham), a kolejne nuty aksamitnej róży i kremowej wanilii przywodziły na myśl Bond No. West Side 9. Czy był to „nowoczesny szypr”, jak mówiła nam jego promocyjna reklama? Nie, naprawdę nie był; Opisałbym go jako bardziej „fleurmand” z jego kwiatowymi i słodkimi nutami. Był słodszy, niż można by się spodziewać po marce Armani lub Cate Blanchett („twarzy” Sì). Był również dość liniowy, po godzinie stawał się nieco bardziej drzewny, ale nigdy nie zmieniał się zbytnio.

Moim głównym zarzutem jest twierdzenie, że Armani Si Intense jest „bogatsze niż oryginał”, z 20% stężeniem olejku zapachowego (w porównaniu z typowym 8-15% dla wody perfumowanej). Cóż, z pewnością różni się od oryginalnego Si, które zawsze pachniało dla mnie ładną, ale mdłą mieszanką frezji, kwiatu pomarańczy i czystego piżma. Jednak uważam, że jego trwałość jest bardzo rozczarowująca jak na wodę perfumowaną, nie mówiąc już o tej, która twierdzi, że jest, cóż, intensywna. Tego problemu natomiast nie mam z nową wersją 2021, którą pozbawiono zielonych niuansów, cudownie przewijających się przez klasyka i znacznie wzmocniono nuty drzewne, ale te zmiany wyszły w sumie na korzyść. I jeszcze jedna istotna rzecz, to co czasem drażniło mnie w czarnym Armanim, jakieś pewne jego elementy, tutaj ich nie znalazłam. Wniosek: wodę perfumowaną Armani Si Intense 2021 uważam za zapach bardziej wytrawny, bardziej elegancki i o wiele lepszy niż stara wersja.

Teraz jak o tym myślę to cieszę się, że w tamtym czasie nie poddałam się mojemu początkowemu impulsowi do zakupu pierwszej wersji od ręki. Przez krótki czas było to bardzo przyjemne, ale jestem w takim punkcie mojego życia perfumeryjnego, w którym wymagam więcej od swoich zapachów.
Tu kupisz

Dodaj komentarz