Dior Fahrenheit Le Parfum: recenzja

Dior Fahrenheit Le Parfum
Jeśli chodzi o marki zapachowe, dom Diora zdecydowanie ma swój udział w wypuszczaniu klasyków. Przeglądanie ich wstecznego katalogu perfum jest prawie jak słuchanie największych hitów kogoś tak kultowego jak Madonna czy Elvis. Obejmująca wiele dziesięcioleci i prawie każdy styl zapachów, oferta Diora rozciąga się od klasycznych esencji starej szkoły, takich jak Miss Dior Originale po renegata Poison, które uosabiają bombardowanie zapachem lat 80-tych.

Jedną szczególną ikoną jest Fahrenheit z 1988 roku, który zdefiniował i zainspirował gatunek męskich aromatów. To, co sprawia, że ​​ta kompozycja jest tak wspaniała, to fakt, jak sprytnie łączy świeży zielony akord z niepokojącymi tonami ropy naftowej i smoły. Tworzy coś nowego, ekscytującego i cudownie odbiegającego od normy. Dla mnie Fahrenheit to jedne z tych perfum, które można nosić zawsze i wszędzie ze względu na dwoistość motywów.

Aby utrzymać ten zapach przy życiu i ciągnąć zyski przez lata, marka wydała szereg flankerów, aby odświeżyć i ożywić motywy, które po raz pierwszy zbadał oryginał pod koniec lat 80-tych. Jak dotąd widzieliśmy fajną, szarą i miętową wersję w postaci Fahrenheita 32 (przy okazji, fajny materiał) i bogatą oudową interpretację Absolute. Najnowszym podejściem do tego klasycznego motywu jest nowo wprowadzony na rynek Dior Fahrenheit Le Parfum, całkowicie udana, bardzo cenna i najintensywniejsza interpretacja najbardziej kultowego męskiego charakteru Diora.

Pierwotnie wprowadzony na rynek klasyk przez wiele lat nosił wiele postaci. I nie jest to zaskakujące, biorąc pod uwagę, że oryginał ma tak wyraźny profil, że przetrwał próbę czasu wystarczająco długo, aby umożliwić marce jego reinterpretację za każdym razem. Podobnie jak Hypnotic Poison, Fahrenheit jest jednym z wielkich klasyków Diora, a kiedy został wprowadzony na rynek, był postrzegany jako coś zupełnie innowacyjnego, jako ciepły męski aromat z niezwykłym poczuciem świeżości.

Zawsze postrzegałem te perfumy jako zapach kontrastów. Z jednej strony jest to bogata, drzewna esencja, która kojarzy się z mężczyznami, z drugiej jest to ostry, pikantny i zielony aromat z niepokojącą nutą przewiewnej smoły. Jeśli chodzi o zapachy, Fahrenheit jest tak wyjątkowy, jak to tylko możliwe, i chociaż może teraz pachnieć nieco przestarzale, jest to ważny punkt perfumerii, który przesunął granice tego, jak powinni pachnieć mężczyźni.

Ostatnia edycja Fahrenheit Le Parfum Dior jest o wiele bardziej nowoczesna. Nadal zachowuje nieco odbiegającą od siebie krawędź utworzoną przez liście fiołka i skórę, które sprawiają, że oryginał jest nowoczesnym klasykiem. Ale Le Parfum przyjmuje ten podpis i sprawia, że ​​jest zdecydowanie cieplejszy i wieloaspektowy. Skóra jest znacznie bardziej zamszowa i skoncentrowana na wanilii, być może dając węchowy ukłon w stronę niezwykłego (i supernowoczesnego) Dior Homme Diora. Jest tu także większa nuta przypraw (kminku i pieprzu), które pozwalają na bardziej teksturowane poczucie ciepła.

Kiedy marka wypuszcza flanker lub nową koncentrację jednego ze swoich uznanych zapachów, pojawia się pytanie – czy to naprawdę konieczne? W przypadku Fahrenheit Parfum odpowiedź brzmi po prostu „tak”. To, co Le Parfum wnosi do stołu, to inteligentniejsza i wygodniejsza interpretacja oryginału, która choć nie jest całkowicie inna, jest gładsza, pewniejsza i bardziej formalna. Więc tak, najnowsza opcja jest godnym dodatkiem do stajni Fahrenheita i będzie dobrym wyborem dla tych, którzy chcą przenieść swój zapach na wieczorowe ubrania lub dla tych, którzy po prostu szukają ciepłego i pikantnego aromatu z wyjątkowym akcentem.

Dodaj komentarz