Wydaje się, że Calvin Klein ma problem z tym, w którą stronę pójść, jeśli chodzi o niektóre z jego największych i najlepiej sprzedających się linii. Eternity for Men z 1989 było przełomowym wydaniem, które ożywiło zainteresowanie gatunkiem fougere. Poza zmęczonymi odmianami fryzjerskimi i apodyktycznymi piżmowymi potęgami, które pod koniec lat osiemdziesiątych zaczęły zatrzymywać się na ich przyjęciu, ale także energetyzować gatunek, tworząc odgałęzienie znane jako świeże fougere. Podstawowa kategoria zapachowa, która przez następne dwadzieścia lat była niekwestionowana poza wodami, dopóki ograniczenia dotyczące mchu dębowego nie zmusiły perfumiarzy do zwrócenia się gdzie indziej.
Odkąd zapach, taki jak oryginalny Calvin Klein Eternity for Men, zaczął wychodzić z mody (jednak obecnie wciąż jest dziwnie popularny), marka wiele razy na próżno próbowała stworzyć kolejny miażdżący sukces w postaci nowego filaru. Flagowego zapachu, który prawie zawsze spada na głuche uszy, jednocześnie dojąc resztki wiecznie zielonych tabliczek znamionowych, takich jak Eternity, z niekończącą się falą flankerów, zarówno sezonowych jak i produkowanych dłużej. Mieliśmy tak wielu odmian i wersji z różnymi elementami, że można by się spodziewać, że połączenie ich może wezwać samego Kleina, jakby był Kapitanem Planetą. Ale tutaj mamy coś zupełnie innego w naturze. Eternity for Men Eau de Parfum to odpowiednia modyfikacja wody perfumowanej kultowego klasyka i nie jest po prostu mocniejszym wariantem, ponieważ wyższe stężenia nowoczesnych perfum rzadko działają w ten sposób.
To czym jest woda perfumowana Eternity for Men Calvin Klein może być trudno w pełni określić, ale wiem, czym nie jest: fougere. Tak, dobrze słyszeliście: to nie typowe fougere, a przynajmniej nie do końca. Biorąc pod uwagę, że mech dębowy może być używany zgodnie z przepisami IFRA tylko wtedy, gdy jest przetwarzany tak, aby był prawie wolny od atranolu. Nawet oryginalny filar nie jest z definicji fougere. Ponieważ marka taka jak Calvin Klein nie zapłaci ceny za drogą denaturowaną mąkle tarniową (gatunek grzybów zaliczanych do porostów) ani inne tego typu rzeczy, aby wypełnić dziury utrwalające, które pozostawia. Więc przy ekonomii skali, którą produkują, zamiast tego wypełniają najnowsze formuły oryginalnej wody toaletowej chemicznym zamiennikiem zwanym evernylem, nazywając to w ten sposób dniem. Na szczęście to działa, ponieważ oryginał nigdy nie miał tony dębowego mchu.
Z tym wariantem wody perfumowanej, który spóźnia się dokładnie o 30 lat na własną imprezę, Calvin Klein zdecydował się zbudować słynny akord swojego klasyka z ambroksanu, syntetycznej bazy du-jour prawie wszystkich projektantów męskich od 2009-2010. Być może jest tu odrobina evernylu jako link zwrotny, ale poza tym woda perfumowana Eternity for Men to zupełnie inne zwierzę niż świeże fougere oryginalnej wody toaletowej. Na początku ujawnia się słodka i cierpka nuta zielonego jabłka, zastępująca łagodny blask kalonu z oryginału, który został oznaczony jako zielony botaniczny, podczas gdy szałwia i lawenda zamieniają się miejscami na górze. Lawenda wpychana w głąb serca za pomocą geranium to tylko jedna kluczowa zmiana, ponieważ delikatna nuta ozonowa wchodzi również w skład otwarcia, przywołując w znacznie mniejszym stopniu bajeczną katastrofę Crave’a Calvina Kleina z 2002 roku. Serce jest również doprawione odrobiną gałki muszkatołowej, ale w żadnym wypadku nie jest to pikantny zapach, tylko o wiele bardziej okrągły i bogatszy niż klasyk.
Poza tym wciąż mogę powiedzieć, że ten dziwnie przypominałby pierwszy Eternity for Men, gdyby był bardziej zapachem na chłodną pogodę. Bardziej intensywnym i mniej błyszczącym, jak flanker, który byłby lepiej przyjęty w latach 90. jako konkurencja dla czegoś w rodzaju Opium pour Homme YSL. Baza rozgrzewa akord imitacji ambry z ambroksanu i jest trochę cypriolu dla odrobiny kwaskowatości. Dalej mamy nutę skóry zamszowej bardzo podobnej do tej z Coach for Men, polisantol dla pluszu przypominającego drzewo sandałowe i trochę mydlanego irysa ze szczyptą mchu. Każdy, kto docenia półorientalną, drzewno-bursztynową atmosferę i nie ma nic przeciwko odrobinie owocowości i stylowych, fryzjerskich tonów w tej mieszance, z pewnością polubi wodę perfumowaną Eternity for Men, ponieważ ociera się ona o koncepcję bycia starej szkoły. Wystarczy ją zarysować jako postmodernistyczne swędzenie młodego profesjonalisty STEM, który ogląda regularne recenzje samochodów o starych Hondach na YouTube w porze lunchu, ale nie jest wystarczająco przygotowany, aby cieszyć się prawdziwymi smakami vintage z epoki, takimi jak oryginalny Eternity for Men. Czas noszenia tego EDP jest świetny i wynosi ponad 10 godzin, a projekcja jest znaczna, ale nie z rodzaju okrzyku wojennego, jak jego starszy brat (chyba raczej ojciec).
Nie trzeba dodawać, że jeśli nienawidzisz syntetycznych perfum, prawdopodobnie nie powinieneś zbliżać się do tego lub jakiegokolwiek produktu Calvina Kleina poza perfumami wprowadzonymi na rynek na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Ta marka jest praktycznie zerowa dla wszystkich syntetycznych rozwojów, który zaobserwowaliśmy w głównym nurcie perfumerii. Dzięki futuryzmowi, który jest jednym z największych dziwactw w perfumiarskim ramieniu tego konkretnego projektanta. Mówimy o tym samym domu, który dał nam CK One, więc jest to powód do twierdzenia, że każdy, kto potępia syntetyczność tego nowego flankera wód perfumowanych, po prostu nie zwrócił uwagi na tą firmę, aby wiedzieć, że to jego sprawa. I tak było przez prawie całe istnienie marki. Powiedziawszy to, Calvin Klein Eternity for Men Eau De Parfum jest zaskakująco bardziej surowy w wykonaniu, niż można by się spodziewać nawet po domu, który jest żywo zainteresowany syntetykami. I który przynajmniej wie, co robi z aromachemikaliami, ponieważ był pionierem ich użycia w wielu przykładach, nawet jeśli jest to to zwykle pod gust typowego fana perfum niszowych lub rzemieślniczych.
Z tego powodu, ogólnie fani Calvina Kleina nadal mogą postrzegać tą kompozycję jako niezwykle sztuczną lub pospieszną, linearną i mało ekscytującą. Chociaż uważam, że robi wszystko, co w jej mocy, jako od dawna spóźniona próba flankera, która faktycznie stara się uchwycić esencję oryginału, zamiast po prostu wlać trochę niezwiązanej esencji do butelki Eternity for Men. Czy będę to nosić? Prawdopodobnie nie, ponieważ nie znajduję oryginału tak przestarzałego i uważam to za gorsze, nadmiarowe wejście z nieznacznie lepszą trwałością i wydajnością w chłodne dni jako jedyny kompromis. Woda perfumowana może być nieco bezpieczniejsza w biurach XXI wieku niż oryginalna klasyczna EDT, ale niewiele więcej. Chyba lepiej późno niż wcale. Wypróbuj, zanim kupisz, zwłaszcza jeśli jesteś fanem EDT i szukasz czegoś bardziej dojrzałego, co samo w sobie nie jest stare, może to być warte zbadania. Dla mnie na tych kościach jest po prostu za mało mięsa.